Muzyka

środa, 18 września 2013

My life, my pride is broken. Rozdział III

No i jest part trzeci, nieco krótki i nie spełnia moich oczekiwań, ale mam nadzieje, że następny rozdział będzie lepszy. Jeśli chcesz być na bieżąco dodaj do obserwowanych ten blog! :) Miłego czytania ;)

- Mike? - Chestera zatkało.
- Cześć Chazy - odrzekł smutnym głosem Shinoda. - Jak się czujesz? - zapytał.
- Jakoś sobie radzę, czekam, aż wszystko się wyjaśni i mnie wypuszczą. A ty? - odpowiedział Chester widząc smutek w oczach przyjaciela. - Czemu jesteś jakiś przygnębiony?
- Wszystko w porządku, wydaje ci się tylko.
- Na pewno? Chcesz o czymś ze mną porozmawiać? - zapytał się Chester i spojrzał na strażników. Mieli surowe rysy twarzy i na oko 30  lat. Sprawiali wrażenie dosyć inteligentnych, ale to może tylko wrażenie...
- Myślałem ostatnio nad naszymi kłótniami. Są bezsensowne. Trzeba to zakończyć. Przepraszam.
Chester jest trochę zaskoczony, ale i zadowolony. Shinoda zrobił pierwszy krok.
- Ja też cię przepraszam. Zgoda? - wyciągnął prawą dłoń ku Mike'owi.
- Zgoda. - odpowiedział Mike i uścisnął jego rękę. Oboje trochę się rozchmurzyli.
- Masz jakiegoś adwokata? - Spike zmienił temat szybko, tak, jakby tych kłótni i przeprosin nigdy nie było.
- Tak, Ron, chyba go pamiętasz.
- Wracaj do nas szybko. Fani są zdziwieni, trzeba będzie to sprostować.
- Fani? Skąd oni o tym wiedzą? Prosiłem, by ta sprawa nie wyciekła do mediów! Do końca życia będą mi to wypominali, mimo, iż jestem niewinny... - wypowiedział Bennington na jednym tchu. Zestresowała go ta informacja.
- Żartowałem. - powiedział Mike i posłał swój słynny i piękny, szeroki uśmiech.
- Byłeś całkiem przekonujący. - Chester uśmiechnął się szczerze i w duchu cieszył się, że wraca dawny Mike i zartuje z nim tak jak dawniej. Dalej jednak Shinoda wydawał się jakiś nie w humorze czy coś takiego, w końcu po kilku minutach ciszy Chazy zabrał głos:
- Coś się stało. Widzę to w twoich oczach, Mike. Bądź ze mną szczery. - spojrzał prosto w czekoladowe oczy Pół-Japończyka.
- Ehmm... No więc... Brad jest w szpitalu.
- Brad? Jak to? Czemu, co się stało?!
- Koniec widzenia! - powiedział jeden z dwóch strażników, ten wyzszy. Drugi otworzył drzwi Mike'owi. Kurwa, akurat w tym momencie. - pomyślał Chester. Wszystko się wali. Areszt, Brad... Dobrze, że pogodził się z Mike'em.
- Do zobaczenia, Spike. - Bennington posłał koledze blady uśmiech.
- Cześć. - rzucił Mike przez ramię i wyszedł.
Strażnicy wyprowadzili wokalistę do jego tymczasowej celi. Mężczyzna położył się na nieposcielonej pryczy i wbił wzrok w sufit. Powoli wszystko go przerasta. Leżał tak kilka godzin, nastała w końcu noc. Poszedł pod szybki i zimny prysznic, ubral krótkie, czarne spodenki do snu i wskoczył pod kołdrę. Prawie całą noc nie zmruzyl oka. Dopiero około czwartej w nocy udało mu się zasnąć, a i tak długo nie pospal, ciągle budzony koszmarami.

Brad leżał na łóżku szpitalnym. Był podłączony do różnych urządzeń medycznych, jakieś rurki i kable byly do niego podczepione tu i ówdzie. Leżał nieprzytomny. Najstraszniejszy był... Brak prawej ręki. Cała odrąbana w miejscu, gdzie powinien być łokieć. Koniec gry na gitarze. Co się stało? Odrąbana ręką, pół głowy ogolone na potrzeby trepanacji czaszki, kilka zadrapań i otarć na klatce piersiowej, karku, skroni i lewej ręce. Widok był straszny. Wszystko było straszne, sama sceneria przerażała. Chyba nikt nie lubi szpitali. Nagle coś zaczyna się dziać. Jakieś urządzenie pika. Tętno drastycznie spada. Linia z zakrzywionej coraz bardziej się prostuje. Nikt nie przybiega; po chwili puls maleje do zera, kreska prostuje się. To koniec? Dlaczego?

Chester budzi się cały spocony. Widocznie rzucał się w łóżku,  widzi, że kołdra leży na ziemi pognieciona. Pierwszy odruch to sięgnięcie na szafkę nocną; w domu tam trzymał komórkę. Nie mial jej jednak tutaj, w areszcie. Po chwili doszedł do siebie i zdał sobie sprawę, że to był sen. Podniósł kołdrę z podłogi i jej skrawkiem otarł mokre czoło. Więcej nie zaśnie tej nocy.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! <33 Czekam na następny i zapraszam do mnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział nawet fajny, jak pisałaś o Bradzie w szpitalu i jego śmierci to się przeraziłam, na sczescie to tylko sen :) fajnie to wymyslilas tylko rozdziały są straaasznie krótkie :( czekam na więcej, życzę weny i pisz dłuższe części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź mnie nie strasz, co? Brada bez ręki????/ O.O Zawału, żem dostała. Pzt, kocham, kocham, kocham!!!! Pozdrawiam, weny życze i zapraszam do sb, ale niestety adresów nie pamiętam, więc wejdź w mój profil xDDDD :D Czekam na następny xDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok, nowy u mnie i ja czekam u cb na 4 więc pisz szybko :D

    OdpowiedzUsuń